W życiu każdego człowieka nadchodzą takie chwile, kiedy musi pomóc drugiemu człowiekowi. I taka właśnie chwila nadeszła i u mnie. Przed godziną dowiedziałam się, że chłopak mojej najlepszej przyjaciółki zamierza się właśnie jej oświadczyć. Przy czym, niestety, właśnie ta przyjaciółka jest śmiertelnie obrażona na niego. Dlatego właśnie muszę pomóc. Pogodzę Ewelinę z Kubiakiem i wszystko będzie w porządku.
Jakież szczęście, że Zibi znalazł pierścionek zaręczynowy. A tak nawiasem mówiąc, to bardzo ładny pierścionek. Zastanawiam się, czy ja kiedykolwiek taki dostanę. No cóż. Najwyżej zostanę starą panną. Widocznie jest ze mną coś nie tak, skoro przyciągam do siebie samych idiotów. Ba! Żeby to byli chociaż wolni idioci. Ale nie! Nieważne... Ważna jest teraz miłość Miśka i Eweliny!
Weszłam do salonu kosmetycznego. Ewelina właśnie zapisywała coś w swoim notesie. Wydawało mi się, że w ogóle mnie nie zauważa.
- Możesz nie zachowywać się jak dziecko? - nie wytrzymałam. Jednak zero reakcji. Dosłownie. - Ewelina, pogadasz ze mną czy nie? - usiadłam obok niej i długo na nią patrzyłam. Ona jednak nawet na mnie nie spojrzała. - Dobra. Nie to nie. W takim razie sama pojadę do szpitala...
- Do szpitala?! - no, nareszcie, w końcu jakaś reakcja! - Domi! Co ci jest? Wszystko w porządku?! - zerwała się na równe nogi i zaczęła zasypywać pytaniami. - No powiedz coś!
- Do Kubiaka - odpowiedziałam, machając ręką przed nosem.
- Co?! Co mu jest? Co mu się stało? W jakim szpitalu jest? Domi! Domi... Domi? Z czego się śmiejesz? - zapytała zupełnie zdezorientowana.
Wytłumaczyłam jej, że nikt nie jest w szpitalu, a Kubiak ma się dobrze. Ewelina natychmiast przybrała twarz mordercy. Powstrzymało ją jednak wejście klientki.
- Domi, ja cię kiedyś zabiję! - zaśmiała się, zamykając drzwi. - Dobrze wiesz, że kocham Miśka. Najbardziej na świecie! I teraz, właśnie... Ja tylko udawałam, że jestem zła. Ale to, co ty powiedziałaś! Wiesz jak ja się przejęłam?
- Wiem - przytuliłam ją i dodałam: - Oboje jesteście dla siebie stworzeni - uśmiechnęłam się szeroko.
- No, to chyba muszę go przeprosić. Tylko jak?
- Może zrobisz mu jakąś pyszną kolację?
- Świetnie! Ale ty mi pomożesz.
- Oczywiście!
Do mieszkania wróciłyśmy obładowane zakupami. Gdy tylko przekroczyłyśmy próg mieszkania, do naszych uszu dobiegły czyjeś głosy. Na pewno męskie. Mówili na przemian po polsku, angielsku i chyba włosku.
Wychyliłam głowę. Moim oczom ukazało się dwóch Włochów. Łasko i Matteo. Dokładnie ci sami, na których wpadłam niedawno.
- Są dziewczyny! - podszedł do nas Zibi.
- Ewelina! - Łasko chyba znał dziewczynę Kubiaka. Ba! Znał ją na pewno. Ja niestety nie miałam okazji go bliżej poznać. I tutaj słowo 'niestety' nabiera naprawdę OGROMNYCH rozmiarów.
Polsko-włoski przystojniak przywitał się z moją przyjaciółką. Następnie Ewelina przywitała się z... o matko! Boski Matteo we własnej osobie. Och, uroczy jest.
Bartman popchał mnie do przodu. Nieśmiało uśmiechnęłam się do obu siatkarzy. Przywitałam się z nimi. Oboje rzucili mi pytające spojrzenia. Poznali mnie? Prawdopodobnie. Spokojnie.... Wdech, wydech, wdech, wydech...!
Obie zostawiłyśmy siatkarzy samych. Pobiegłyśmy do kuchni przygotować jakieś przekąski, coś do picia i tak dalej, gdyż, oczywiście, Zbyszek i Kubiak nie raczyli o tym pomyśleć. Ja jednak w duchu modliłam się, aby oboje poszli. Szczerze? Trochę się wstydziłam. A nawet nie trochę... Niby kumpluję się z Kubiakiem, ze Zbyszkiem, a nawet jeszcze z paroma siatkarzami, których miałam przyjemność poznać, jednak oni to co innego. Szczególnie boski Matteo, którego ochrzciłam w ten sposób, kiedy zobaczyłam jego pewne zdjęcie z piłką do siatkówki zamiast... no, wiadomo.
- Dziewczyny! Wsiąkło was?! Chodźcie do nas! - Zbyszek oczywiście nie pomagał.
No cóż. Byłam zmuszona do przebywania w gronie siatkarzy. Niestety. A może stety? Ewelina pociągnęła mnie za sobą. Miałam nadzieję, że uda mi się usiąść obok niej. Pff! Jedyne wolne miejsce było... Ech. Ewelina usiadła na kolanach Miśka (Kubiaka, tak, Kubiaka...), a ja musiałam usiąść pomiędzy Łasko a Martino. Cudownie. Oboje uśmiechali się do mnie tak uroczo, że nie sposób było odmówić.
Założyłam ręce pod piersiami tylko po to, aby nie dotykać w żaden sposób moich "sąsiadów". No cóż. Martino chyba się za bardzo rozluźnił, gdyż już po chwili jego dłoń wylądowała na moim ramieniu. Spojrzałam na niego niepewnie. Jego zawadiacki uśmiech przyprawił mnie o kilka fikołków moich wnętrzności. Odwzajemniłam uśmiech, delikatny, oczywiście, po czym wlepiłam wzrok w butelkę wódki. No tak. Są wstawieni.
- Wcale nie piliśmy - Martino szepnął po włosku do mojego ucha. Jak dobrze, że umiem włoski. Ale chwila. Czy on mi czyta w myślach?!
Po jakimś czasie poczułam się już lepiej w towarzystwie tych sympatycznych Włochów. Nawet zaczęło mi nie przeszkadzać to, że raz po raz moja dłoń i dłoń Mattea delikatnie się dotykały. Nawiasem mówiąc, to całkiem przyjemne. W końcu Kubiak zdecydował się otworzyć butelkę wódki. Rozdał kieliszki i nalał każdemu. Martino uparł się, że nie wypije przede mną. Poszliśmy jednak na kompromis i wypiliśmy w tym samym momencie, przed czym delikatnie stuknęliśmy kieliszkami.
- Podoba ci się tutaj? - zapytałam Martino, kiedy reszta rozmawiała o siatkówce.
- Tak, bardzo - uśmiechnął się, ukazując przy tym swoje białe zęby. Chcąc nie chcąc spojrzałam na jego usta. Oczywiście natychmiast się od niego odsunęłam, jakby bojąc się tego męskiego nieogarnięcia po alkoholu. Nigdy nie wiadomo, co takiemu do głowy strzeli.
Z minuty na minutę byliśmy coraz bardziej wstawieni. Matteo zaczął nawet wędrować swoją dłonią po moich plecach, co było dla mnie dość przyjemne. Nie protestowałam więc. Sama, nawet nie wiem kiedy, zaczęłam bawić się jego dłonią. Otrząsnęłam się dopiero wtedy, kiedy spojrzałam na Zbyszka. Moje ciało ogarnął dziwny dreszczyk. Bartman spoglądał na mnie dziwnie smutnym wzrokiem. Jego mina nie wyrażała niczego przyjemnego. Spuścił wzrok i włączył się do rozmowy Michała, Eweliny i drugiego Michała. Wydawał mi się jednak jakby... nieobecny
- Śliczna jesteś - Matteo odgarnął palcami kosmyk włosów z mojej twarzy. Przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie się uśmiechnął. - Mogę się kimnąć na twoim ramieniu? - zapytał. Czy mi ulżyło? Chyba tak. No, ale w końcu nie całuje się ledwo poznanych ludzi, prawda? Skinęłam więc głową. Matteo wygodnie oparł swoją głowę na moim ramieniu. Jego prawa dłoń powędrowała gdzieś na mój brzuch.
- Patrzcie, Matteo śpi z Domą! - powiedział wstawiony już Kubiak. Razem z Eweliną i Michałem wybuchli śmiechem. Można by rzecz - wszyscy prócz Zbysia, który tylko delikatnie się uśmiechnął.
Matteo jednak nie zareagował na uwagę Kubiaka. Po prostu zasnął.
Obudziłam się wtulona we Włocha. W Martino. Rozejrzałam się po pokoju. Łasko i Kubiak spali na podłodze. Ewelina natomiast krzątała się po pokoju, sprzątając wszystkie talerze i kieliszki. W całym towarzystwie brakowało tylko Zibiego.
- A gdzie Bartman? - zapytałam Ewelinę, nie odrywając się od wygodnego, nie ma co, Włocha.
- Śpi w swoim pokoju - odparła, patrząc na mnie i Matteo znacząco. - Fajnie wyglądacie - poruszyła brwiami w górę i w dół, po czym poszła do kuchni.
Niezbyt chętnie oderwałam się od bruneta, jednocześnie go budząc.
- Och, obudziłam cię. Przepraszam - uśmiechnęłam się delikatnie, przecierając oczy.
- Nie szkodzi - odparł, uśmiechając się w powalający sposób. - Jak się spało? - zaśmiał się.
- Wygodnie - odpowiedziałam.
- Wstawać ludzie! - do pokoju wparował Zbyszek. Nagi. Znaczy... prawie. Przy czym 'prawie', w tym przypadku, nie robi wielkiej różnicy, bowiem Zibi miał króciutkie bokserki. Bardzo króciutkie.
- Bartman, ubierz się! - Martino rzucił do niego po angielsku.
- No co?! Przecież mam ładne ciało. Prawda, Domi? - spojrzał na mnie. Chyba się zarumieniłam. Zaprzeczyć absolutnie nie mogłam, a potwierdzić... Skinęłam tylko delikatnie głową.
W tym momencie obudziły się dwa Michały.
- Kuźwa, Dominika, jak ty wytrzymujesz w tym mieszkaniu?! - Łasko, chwytając się za głowę, zaczął nawijać po polsku. - Kubiak gada przez sen, w dodatku co chwilę obściskuje się z Eweliną, a jakby tego było mało, Bartman łazi nago po mieszkaniu! - nic nie odpowiedziałam, gdyż Matteo zażądał natychmiastowego przetłumaczenia słów kolegi. Czyli jednak nauka włoskiego na coś się przydaje!
Nasi włoscy znajomi skorzystali jeszcze z toalety oraz zażyli lekarstwo na kaca, po czym, ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu, musieli się już zbierać.
- Było miło poznać - powiedział Martino, wtulając mnie w siebie. Pocałował mnie jeszcze w czoło na pożegnanie. - Masz mój numer - wręczył mi białą karteczkę, kiedy wychodził. - Ładna z was para - szepnął do mnie i do Zbyszka. Oczywiście po włosku, więc Zbyszek i tak nie zrozumiał. Nie zdążyłam w żaden sposób zaprotestować, ponieważ po chwili Martino i Łasko po prostu wyszli.
- Co on ci powiedział? - oho!, ciekawski Zbyszek. - Co, zaprosił cię na randkę?
- Nie, Zbyszek - uśmiechnęłam się do bruneta, w rękach ściskając numer do Mattea.
Naprawdę tamten wieczór spędzony we włoskim gronie był bardzo miły. Szkoda tylko, że mój dobry humor musiał zostać zdeptany przez wściekłą blondynkę tak szybko...
- Patrzcie, Matteo śpi z Domą! - powiedział wstawiony już Kubiak. Razem z Eweliną i Michałem wybuchli śmiechem. Można by rzecz - wszyscy prócz Zbysia, który tylko delikatnie się uśmiechnął.
Matteo jednak nie zareagował na uwagę Kubiaka. Po prostu zasnął.
Obudziłam się wtulona we Włocha. W Martino. Rozejrzałam się po pokoju. Łasko i Kubiak spali na podłodze. Ewelina natomiast krzątała się po pokoju, sprzątając wszystkie talerze i kieliszki. W całym towarzystwie brakowało tylko Zibiego.
- A gdzie Bartman? - zapytałam Ewelinę, nie odrywając się od wygodnego, nie ma co, Włocha.
- Śpi w swoim pokoju - odparła, patrząc na mnie i Matteo znacząco. - Fajnie wyglądacie - poruszyła brwiami w górę i w dół, po czym poszła do kuchni.
Niezbyt chętnie oderwałam się od bruneta, jednocześnie go budząc.
- Och, obudziłam cię. Przepraszam - uśmiechnęłam się delikatnie, przecierając oczy.
- Nie szkodzi - odparł, uśmiechając się w powalający sposób. - Jak się spało? - zaśmiał się.
- Wygodnie - odpowiedziałam.
- Wstawać ludzie! - do pokoju wparował Zbyszek. Nagi. Znaczy... prawie. Przy czym 'prawie', w tym przypadku, nie robi wielkiej różnicy, bowiem Zibi miał króciutkie bokserki. Bardzo króciutkie.
- Bartman, ubierz się! - Martino rzucił do niego po angielsku.
- No co?! Przecież mam ładne ciało. Prawda, Domi? - spojrzał na mnie. Chyba się zarumieniłam. Zaprzeczyć absolutnie nie mogłam, a potwierdzić... Skinęłam tylko delikatnie głową.
W tym momencie obudziły się dwa Michały.
- Kuźwa, Dominika, jak ty wytrzymujesz w tym mieszkaniu?! - Łasko, chwytając się za głowę, zaczął nawijać po polsku. - Kubiak gada przez sen, w dodatku co chwilę obściskuje się z Eweliną, a jakby tego było mało, Bartman łazi nago po mieszkaniu! - nic nie odpowiedziałam, gdyż Matteo zażądał natychmiastowego przetłumaczenia słów kolegi. Czyli jednak nauka włoskiego na coś się przydaje!
Nasi włoscy znajomi skorzystali jeszcze z toalety oraz zażyli lekarstwo na kaca, po czym, ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu, musieli się już zbierać.
- Było miło poznać - powiedział Martino, wtulając mnie w siebie. Pocałował mnie jeszcze w czoło na pożegnanie. - Masz mój numer - wręczył mi białą karteczkę, kiedy wychodził. - Ładna z was para - szepnął do mnie i do Zbyszka. Oczywiście po włosku, więc Zbyszek i tak nie zrozumiał. Nie zdążyłam w żaden sposób zaprotestować, ponieważ po chwili Martino i Łasko po prostu wyszli.
- Co on ci powiedział? - oho!, ciekawski Zbyszek. - Co, zaprosił cię na randkę?
- Nie, Zbyszek - uśmiechnęłam się do bruneta, w rękach ściskając numer do Mattea.
Naprawdę tamten wieczór spędzony we włoskim gronie był bardzo miły. Szkoda tylko, że mój dobry humor musiał zostać zdeptany przez wściekłą blondynkę tak szybko...
*
Podoba się? Mam nadzieję :).
No to już chyba nie jest żadna tajemnica, że Zbyszek jest 'nieco' zazdrosny.
W kolejnym rozdziale pojawi się "wściekła blondynka" :). To co, zgadujecie, kim ona jest?
Powiem jeszcze tylko tyle, że dla Dominiki nie będzie to zbyt miła sytuacja.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze :).
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
Wściekła blondynka to pewnie będzie dziewczyna któregoś siatkarza. co do tego rozdziału to mam do powiedzenia jedno: faceci... :D
OdpowiedzUsuńHa. Nie całuje się ledwo poznanych ludzi? A przed Bartmanem oporów nie miała! :D Zibi nie zna włoskiego? Toż to poliglota i erudyta jest.xD Ale Matteo mnie powalił tym tekstem. To takie urocze. Zbysiu, jak to Zbysiu, musi być zazdrosny. Wściekła blondynka? WTF? :P Będę miała myślenia na cały tydzień nad jej tożsamością. Swoją drogą, mam podobnie jak Łasko, zastanawiam, się jak ta Dominika tam wytrzymuje?:P Czekam na oświadczyny Kubiaka, mam wrażenie, że one przebiją wszystko.xD Pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuńWściekła blondynka powiadasz? Stawiam na laskę Bartmana, bądź Mattea.
OdpowiedzUsuńZaczynam zazdrościć Dominice nocy w ramionach Matteo :P A tak na poważnie to Zibi zazdrośnik, znowu pili :D, wściekła blondynka to pewnie laska Bartmana lub ewentualnie Matteo. No i kiedy ten Michał się oświadczy?
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 29 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 9 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
Ee, ja tam wolałabym Zbycha na miejscu Dominiki. Nie lubię Włochów, a uczę się tego języka. Paradoks? Chyba :D
OdpowiedzUsuńTa akcja z Eweliną i Dominiką była niezła ;d Zibi zazdrośnik :D Jak ja zazdroszczę Domi tej nocy w objęciach Matteo ;) Teraz czekam na oświadczyny Miśka ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Jeżeli masz ochotę to zapraszam na 10 rozdział http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ oraz na 1 http://ja-ty-oni.bloog.pl/ ;)
Pozdrawiam, Kinga ;)
Boże Przenajświętszy, aby wściekłą blondynką nie okazała się Aśka. Proszę, proszę, proszę, PROSZĘ! :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - uśmiałam się jak norka. Co ten alkohol robi z człowiekiem. :D No, ale z drugiej strony nie miałabym nic przeciwko takiej głowie Włocha na ramieniu, mimo wstawionego stanu. :) Czy mi się wydaje, czy Włochowi naprawdę spodobała się Dominika? Oho, musi uważać na 'nagiego' Zbyszka, w fazie zazdrości brunet jest zdolny do wszystkiego. :)
nadużyłam słowa Włoch, ale co tam. :D
UsuńTo opowiadanie jest świetne!!! I nic więcej nie powiem, bo dopiero skończyłam i nadal nie mogę wyjść z podziwu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Prawdziwy Zbyszek oskarżony o brak znajomości włoskiego zapewne rzucił by focha stulecia i wściekłe spojrzenie swych obłędnie dużych i pięknych oczu!
OdpowiedzUsuńHmmm jeśli o mnie chodzi to Martino ma tylko fajne ciało (jak większość siatkarzy, może oprócz Kubiaka)ale twarz ma taką...małpią? Łasko za to jest taaaaaaaaaaaaaaaaaaki fajny:) i seksownie mówi po polsku:)
Reakcja Eweliny, na słowa Dominiki, o Miśku w szpitalu... BEZCENNA :D Zibi zazdrosny? Aż mi się go szkoda zrobiło, jak Matteo zaczął się przytulać do Dominiki :) A ta wściekła blondyna, to moim zdaniem laska Matteo, która dowie się o imprezie i o tym, że jej facet spał z Dominiką (źle to zinterpretuje ;p)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka ;*
Serdecznie zapraszam na VIII rozdział http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
A czemu ja nie dostałam powiadomienia, co? ?:)
OdpowiedzUsuńŚmiałam się jak głupia, czytając ten rozdział. Oj ci Wlosi, im w glowie tylko kokietowanie kobiet. Powiem Ci, że znam niejednego Włocha i każdy z nich jest inny :) Jeden to wielki podrywacz, drugi siedzi cichutko jak myszka pod miotłą. Inny nie lubi się bawić, a jeszcze inny kocha kobiety, wino i śpiew.
Ciekawe kim będzie ta blondyna. Dziewczyna Zbysia, czy może któraś z partnerek Włochów :D Będę o tym myślała cały tydzień :D
A Zbysiu zamiast się paczać, to powinien coś zrobić, a nie gapić się jak ciele na malowane wrota :D Jest facetem czy nim nie jest?:D
Ja tam czekam na oświadczyny Miśka :D
gdybyś miała ochotę zapraszam na nie całkiem pechową trzynastkę na http://ma-vie-avec-toi.blog.onet.pl/ :) Embouteillages
OdpowiedzUsuńPowiem tak... Trafiłam tu dopiero dziś, ale nadrobiłam zaległości! :) Opowiadanie jest mega świetne!! :)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię również zaprosić, jeśli oczywiście masz ochotę, na mojeg bloga: zycie-bywa-przewrotne.blog.pl
Pozdrawiam :*
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 31 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 11 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńw przypływie weny zapraszam na kolejny rozdział na http://ma-vie-avec-toi.blog.onet.pl/ :) jeżeli nie czytasz zignoruj, embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńMhmmm świetny rozdział.. jestem ciekawa co wymyśliłaś dalej, dlatego dodaj szybko kolejny rozdział pozdrawiam. (http://zlosliwy-przypadek.blogspot.com/). : )
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam na 11 rozdział http://zapomniecoprzeszlosci.bloog.pl/ oraz na 2http://ja-ty-oni.bloog.pl/ ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga ;)
Zapraszam na IX rozdział bloga jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńnie wiem jak tutaj się znalazłam, ale to co czytam jest chore.. zapewne jesteście młodymi dziewczynami i nie zdajecie sobie sprawy z tego co piszecie, ale wykorzystywanie pełnych Imion i Nazwisk w tym przypadku to oszczerstwo...ciekawe jak zaregagują chłopaki na to.
OdpowiedzUsuń49 year old Financial Analyst Stacee Ertelt, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Parkour. Took a trip to Harar Jugol and drives a Ferrari 500 TRC. mozna sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuń