sobota, 15 września 2012

5. Żona, swatanie i torebki upuszczanie.

Staliśmy przed drzwiami dobrze mi znanej "10-tki". Odetchnęłam głęboko i zapukałam do drzwi. Czekałam, aż Mikołaj otworzy drzwi. Obok mnie stał Zbyszek, który uparł się, że przyjdzie tu ze mną, bo w samochodzie... Nie, nie będę przytaczać jego słów.
Drzwi powoli się otworzyły. Zdziwiłam się, bo stała za nimi blondynka, uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdybym mogła tylko teraz widzieć swoją minę...
- Dzień dobry - powitała nas. - O co chodzi? - zapytała, po czym spojrzała na Zbyszka. Jej mina... bezcenna.
- Przyszłam po... - zaczęłam, ale usłyszałam w tym momencie Mikołaja.
- Kochanie, kto przyszedł? - nie, naprawdę, żałuję, że tutaj nie ma gdzieś lustra.
- Kochanie? - powiedziałam sama do siebie. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Kim pani jest? - zapytał zdezorientowany Zbyszek.
- Jestem żoną... Mikołaja - odpowiedziała blondynka.
- Domi... - za kobietą pojawił się Mikołaj. Był przestraszony? Chyba tak... - Co ty tu...
- Ty padalcu! - wykrzyczał zdenerwowany Zbyszek. Odepchnął blondynkę na bok i uderzył Mikołaja z całej siły.
- Co tu się dzieje?! - krzyknęła blondynka. - Kim pani jest?! I dlaczego on bije mojego męża?!
- Ja... - próbowałam odpowiedzieć, ale ból nie pozwalał wydusić ze mnie żadnego słowa. - Ja...
- Ona jest "dziewczyną" tego chama! - wytłumaczył Zbyszek. - A teraz Dominika przyszła po swoje rzeczy... - wskazał dłonią na mnie. Bartman chwycił mnie za rękę i wciągnął do mieszkania. - Weź swoje rzeczy i wynosimy się stąd.
Szybko pobiegłam do sypialni. Otworzyłam szafę. Jednak żadnych moich ubrań tam nie było. Nawet walizki... ani torby!
- Gdzie są moje rzeczy?! - wykrzyczałam, wpadając do pomieszczenia, w którym był Mikołaj.
- W tamtej szafie... już... spakowane - odpowiedział, palcami rozcierając krew, która wypływała mu z nosa. - Dominika, ja... - próbował jeszcze coś powiedzieć. Uderzyłam go w twarz i dodałam:
- Nienawidzę cię - odwróciłam się do zapłakanej blondynki. - Słuchaj, ja nic o tobie nie wiedziałam. Lepiej dla ciebie będzie, jeśli od niego odejdziesz. On jest niebezpieczny - tłumaczyłam. - Uderzył mnie... nieraz - wyznałam, nie zważając na to, że rozmowie przysłuchuje się Bartman. Blondynka uroniła jeszcze kilka łez, po czym poszła do sypialni. Zrozumiałam, że poszła się pakować. Nagle zaczęło mnie zastanawiać wiele rzeczy... Skąd ona się tu wzięła? Co mówił jej Mikołaj? Może to, co mnie? No tak... Zawsze mówił, że wyjeżdża w sprawach służbowych... Teraz już wiem, że jechał do swojej żony. A może dzieci też ma? Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Podeszłam do szafy, w której miały być moje rzeczy. I rzeczywiście. Wszystko ładnie spakowane... Super!
- Chodź, idziemy stąd - powiedział Zbyszek. - A ty - tu zwrócił się do Mikołaja - nigdy więcej się do niej nie odzywaj. W innym wypadku, wylądujesz w szpitalu - kiedy już miał skoczyć do Zielińskiego, chwyciłam go za rękę.
- Zbyszek, chodźmy, proszę... - szepnęłam. - Nie chcę tu być.

*

Obudziłam się wcześnie rano. Kubiak oczywiście jeszcze sobie smacznie spał. Śpioch. U niego normalna godzina do wstania z łóżka to około 11-12. Próbując nie budzić Michała, wyszłam z łóżka. Narzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do kuchni. Zdziwiłam się trochę, gdy przy stole zobaczyłam Bartmana.
- Nie śpisz już?! - zapytałam zdziwiona.
- Nie - odpowiedział Zbyszek, ślepo wpatrując się w okno. - Nie mogę.
- Nie możesz? Czemu?
- A jakoś tak - Bartman ukrył twarz w dłoniach. Wydawało mi się, że płacze, ale siatkarz po prostu się śmiał.
- Z czego się śmiejesz?
- Z niczego - odpowiedział, uśmiechnięty od ucha do ucha. - Po prostu...
- Po prostu, co?
- Za dużo chcesz wiedzieć, Ewelinko! - Bartman wstał i wyszedł. Weź tu zrozum chłopaka: śmieje się z niczego, cieszy się ze wszystkiego, złości się o nic... Błagam, niech ktoś opublikuje jakiś słownik "męskiego zachowania".

Godzina ósma. Popijam herbatkę i zajadam się pysznymi kanapkami. Bartmana gdzieś wcięło. Wyszedł po prostu pięć minut temu z mieszkania, mówiąc: "będę za minutkę". Tak, ja już znam tą ich "minutkę".
- Cześć - w progu pojawia się Dominika. Wesoła, uśmiechnięta od ucha do ucha...
- Czemu się tak cieszysz? - zapytałam, zastanawiając się, dlaczego jest taka radosna, skoro wczoraj dowiedziała się, że jej chłopak, z którym była związana od dwóch lat, ma żonę...
- A tak... - odpowiedziała, unosząc swoje kąciki ust jeszcze wyżej. - Z niczego.
- A wiesz, że Bartman tak samo się tłumaczył? Boże, Domi, coś ty zrobiła?! - nagle się zorientowałam, że między nimi mogło do czegoś dojść. Jeszcze w moim mieszkaniu! Znaczy, no, nie do końca, bo to de facto mieszkanie Kubiaka, ale...
- Nic - odpowiedziała, uśmiechając się tajemniczo. - Co jesz? - próbowała zmienić temat. O, nie! Nie pozwolę jej na to!
- Domi, powiedz, co on ci zrobił?
- Kto?
- Siatkarz, a kto!
- A... Chodzi ci o Zbyszka? - dopytywała.
- Tak, dokładnie!
- No to wszystko ci opowiem...
- Słucham - usiadłam bliżej przyjaciółki i czekałam na wstrząsające fakty.
- Nic - powiedziała, śmiejąc się głośno. Po chwili jednak zakryła dłonią usta, spoglądając na moją sypialnię.
- Jak to nic? Ty coś ukrywasz. Najpierw Zbyszek się podejrzanie śmieje, teraz ty... Dominika... bądź ze mną szczera!
- Mówię ci, że nic się nie stało... Spokojnie. Po prostu trochę rozmawialiśmy - już miałam powiedzieć: "a jednak!", ale powstrzymałam się. - Mówił, żebym się nie przejmowała Mikołajem, bo on nie jest wart niczego. Później mnie rozśmieszał... Opowiadał różne rzeczy. Tyle! Koniec i kropka!
- I dlatego masz taki dobry humor?
- Tak...
- Cieszę się - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę. Naprawdę w tym momencie byłam wdzięczna Bartmanowi... A może by tak ich wyswatać? Ech, no, żart, żart...

*

Krążyłam po mieście. Zwiedzałam? Mogło to tak wyglądać. Jednak w rzeczywistości rozglądałam się za jakimś mieszkaniem. Przecież nie będę ciągle mieszkać w mieszkaniu Kubiaków. No, dobra... Właściwie to Kubiaka i Eweliny, ale już od dawna i tak wszyscy wiedzą, do czego w końcu dojdzie. Poza tym, Ewelina już mnie zapewniła, że będę świadkową i chrzestną jej pierwszego dziecka. Byłoby wspaniale!
Rozmyślając nad tym i owym, kompletnie przestałam zwracać uwagę na poruszających się wokoło ludzi. Nic więc dziwnego, że po chwili na kogoś wpadłam. Ba! I to nawet na kogoś tak wielkiego, że musiałam unieść głowę maksymalnie do góry, aby ujrzeć twarz tej osoby.
- Przepraszam - powiedziałam, podnosząc z chodnika torebkę, która przez przypadek upadła przy zderzeniu.
- Nic nie szkodzi - uniosłam głowę do góry i ujrzałam twarz samego Michała Łaski, bądź co bądź, mojego ulubionego siatkarza. Ten jego włoski akcent... Jeszcze lepiej brzmi na żywo, niż na wywiadach. - Poza tym to ja zawiniłem - cholera, no! Jeszcze sam się do tego przyznaje. Spokojnie, Dominika. Przecież od dwóch dni mieszkasz pod jednym dachem z dwoma siatkarzami... To dla ciebie nic nowego!
- Nie - szybko zaprzeczyłam. Niestety, chyba na mojej twarzy pojawiły się dwa ogromne rumieńce. - To ja przepraszam. Następnym razem będę bardziej uważać. Do widzenia - szybko wyminęłam siatkarza. Usłyszałam jeszcze tylko krótkie "cześć" z jego strony, po czym dość szybkim krokiem, powędrowałam dalej...

*

Trochę namieszałam :).
Zaskoczone tym, że Mikołaj ma żonę? Po prostu chciałam, żeby zachowanie Mikołaja przelało już czarę goryczy. Chyba mi się udało. Póki co, dam Dominice odpocząć od swojego ex.
A teraz spróbujcie jeszcze raz wyobrazić sobie sytuację, kiedy Zbyszek uderza fałszywego Mikołaja :).
Oj, musiałam wprowadzić tutaj Michała :). Pojawi się jeszcze wraz z jednym ze swoich kolegów klubowych :).
Dziękuję Wam wszystkim za wszystkie komentarze :). Widzę, że większości z Was podoba się postać Kubiaka. Mam nadzieję, że równie ciepło przyjmiecie jego pomysł, na który wkrótce wpadnie... :).

Pozdrawiam! 

13 komentarzy:

  1. No, pewnie miałam taką samą minę, jak Dominika, kiedy przeczytałam o żonie Mikołaja... ale to dobrze, że to się tak skończyło. a nowy bohater też bardzo mi odpowiada :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z żoną Mikołaja ci się udało, tego bym się w ogólne nie spodziewała. I nowy bohater? Może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No zaskoczona byłam faktem tym, że Mikołaj ma żonę, udało Ci się ! :P
    Jestem ciekawa na jaki Misiek wpadnie pomysł :D
    Pozdrawiam i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mikołaj okazał się jeszcze większym sukin... za jakiego go miałam. Ja się pytam skąd się racy ludzie biorą. Jak on mógł tak długo okłamywać, oszukiwać Dominikę. Przecież to nie facet. To zwykła świnia. Teraz żal mi jeszcze jego biednej żony. Która chyba tak samo żyła w nieświadomości. I pewnie nad nią się tak znęcał. Ale z dwojga złego dobrze, że to teraz wyszło na jaw. Teraz Dominika niech zapomni i Mikołaju raz na zawsze. Niech wymaże go z pamięci. Mam nadzieję, że on już nigdy nie pojawi się w jej życiu. I że ona już mu nie da żadnej szansy. Mnie też ciekawi czemu Dominika i Zbysiu tacy wesoli byli. A zarazem jakby mieli jakąś tajemnicę do ukrycia.

    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tą żoną totalnie mnie zaskoczyłaś :) Bartman jaki bohater ;p Zastanawiam się tylko, z jakiego powodu Dominika i Zibi byli tacy rozbawieni ;> Intryguje mnie również, na jaki wspaniały pomysł wpadnie misiek ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
    nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie to dobrze, że ma żone.. przynajmniej Dominika nie będzie po nim cierpieć zbyt długo ale mam przeczucie, że on jej i tak nie da tak szybko spokoju.. Ciekawe cóż takiego szanowny pan Bartman wyprawiał z Domi.. haha.. A tak wgl to też bym z chęcią wpadła na takiego Michała Łasko na ulicy.. hahaha.. Świetny rozdział, dawaj kolejny.. ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. W mojej głowie jest chyba przycisk 'replay', odtwarzam scenę przyfasolenia Mikołajowi 776995796 raz. :D Nie spodziewałam się, że może być aż takim fagasem. Okłamywał nie tylko Dominikę, ale i swoją żonę, cóż za bydlę. Byle żadna inna kobieta nie dała się złapać w jego sidła. :) Zżera mnie z ciekawości, co też musiało się dziać między Domi a Zibim, że byli tacy rozanieleni jak po przebywaniu w pomieszczeniu wypełnionym gazem rozweselającym. :D Michał, mój kochany Włoch, Łasko?! Ja się na to piszę! *-* Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja nienawidzę takich facetów. Oszukują, zdradzają, kłamią... Tylko po co? Przecież i tak wszystko prędzej czy później się wyda. Zbyszek to powinien go zatłuc. Albo nie, szkoda sobie czymś takim rąk brudzić. Również jestem ciekawa tego, co wydarzyło się między Dominiką a Zbyszkiem. Mam wrażenie, że Łasko troszkę namiesza w tej historii :)
    Czekam na następny :) Pozdrawiam :***


    [http://you-are-my-breath.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Mikołaj ładnie sobie przez dwa lata prowadził podwójne życie. Miał tupet. Zbyszek i tak za mało go pokiereszował :D Mam nadzieje, że pojawienie się Łasko nie namiesza w relacjach bohaterów jakie tam one nie są :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Oszust i podły cham z Mikołaja. Niech da w końcu spokój Dominice. Już dość się przez niego nacierpiała. Teraz niech Domi użyje trochę życia z Zbyszkiem ;)
    Pozdrawiam, Kinga ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zbyszku szkoda sobie tłuc kostki i brudzić ręce takim śmieciem!!
    Michał Łasko!! Uwielbiam tego rudego Włocha!!! Zdecydowanie mój numer jeden:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli masz ochotę, i czas, to zapraszam na nowy rozdział na www.lista-intryg.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  13. To zależy jaki to będzie pomysł ;D ale podejrzewam,że nic strasznego ,a raczej wręcz przeciwnie ;))
    Współczuję Dominice takiego hm... chłopaka? Nawet nie wiem jak określić osobe Mikołaja wzgledem dziewczyny. Nie dość,że ma jakieś zawachania nastrojów ( początkowo powiązałam to z narkotykami przyznam szczerze;P) to jeszcze ją bije,a na koniec okazuje się,że ma żonę...
    Eh, dobrze,że Zbyszek był na posterunku i przypilnował,żeby nie poszła sama do mieszkania.
    Informuj mnie o NN jeśli możesz- z góry dziękje!
    Pozdrawiam ;**
    [e-tu-mi-ami.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń