Z niecierpliwością wyczekiwałam jego powrotu. Ułożyłam się wygodnie na parapecie i przyglądałam się dzieciom biegającym po placu zabaw; rodzicom, którzy trzymali na swoich rękach swoje maleństwa; zakochanym, z których jedni ledwo muskali swoje wargi, a drudzy całowali się bardzo namiętnie w krzakach. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a w moich oczach pojawiło się kilka łez, które wolno spłynęły po policzkach.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Charakterystyczne dla Mikołaja. Wytarłam policzki i pobiegłam otworzyć. Za drzwiami zobaczyłam z jakiegoś powodu niezadowolonego chłopaka.
- Cześć, kochanie - przywitał się sucho i wszedł do mieszkania, popychając mnie niechcący na ścianę. Za sobą wniósł walizkę. - Przesuń się! - odepchnął mnie ręką od siebie i zdjął obuwie. - Zrobisz kawę? - zapytał, wchodząc do sypialni.
- Oczywiście - odpowiedziałam.
Nie przytulił, nie pocałował, był zły... Na mnie? O co? Może w pracy było coś nie tak...
- To szybko! - krzyknął.
Nalałam wody do niebieskiego czajnika, odłożyłam go na podstawkę i włączyłam duży, biały przycisk.
- Kochanie! - odezwał się Mikołaj. Nie było to jednak wypowiedziane z uczuciem, ale z nutą... pretensji? - Gdzie dałaś mój ręcznik, który tu zostawiłem?! - wykrzyczał.
- W szafie - odpowiedziałam. Byłam przerażona takim zachowaniem ukochanego. Ale to przecież normalne...
- To mi go kur*a przynieś! - krzyknął. - Prędko! Nie stój tak! - wykrzyczał, wychylając głowę przez drzwi.
Jego oczy wyrażały złość, dużą złość. Posłusznie przyniosłam mu ręcznik.
- W tamtej torbie - pokazał palcem na szarą, dużą walizkę - są ciuchy do wyprania. Przesegreguj i wypierzesz jak skończę kąpiel - skinęłam głową.
Ruszyłam w stronę walizki. Było tam tyle brudnych ubrań... Skarpetek, bielizny, koszulek... Wyciągnęłam to wszystko i posegregowałam w mniejsze kupki
Po kilku minutach mój chłopak wyszedł z łazienki strasznie zły.
Po kilku minutach mój chłopak wyszedł z łazienki strasznie zły.
- Co z tą kawą?! - w głosie Mikołaja było czuć mnóstwo niezadowolenia i pretensji. - No zostaw to - jego ręce wylądowały na moich ramionach i szybkim ruchem odsunął mnie na bok tak, że o mało nie uderzyłam głową w komodę. - Idź rób tą kawę, jak do ciebie mówię!
Posłusznie wstałam i przygotowałam napój. Po chwili zjawił się w kuchni Mikołaj. Wziął szklankę do ust, trochę się napił, po czym z obrzydzeniem na twarzy wylał kawę do zlewu.
- Ohydna! - wykrzyczał mi prosto w twarz. - Nic nie umiesz zrobić porządnie! - w tym momencie wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Bałam się go. Okropnie się bałam. Położył mnie na łóżku i zaczął siłą zdejmować ze mnie ubrania. Kiedy zostałam w samej bieliźnie, Mikołaj zbliżył się do mnie i natarczywie całował moją szyję, próbując zdjąć stanik.
- Nie! - przerwałam to. - Nie dzisiaj... - odsunęłam się od niego gwałtownie, a on, przy okazji raniąc mój brzuch, próbował jeszcze raz przyciągnąć mnie do siebie. - Mam okres - szepnęłam i odsunęłam się od niego. Tym razem nie protestował. Wzięłam ubrania i zamknęłam się w łazience. Skłamałam. Okłamałam go, ale inaczej nie mogłam. To już nie jest ten Mikołaj, w którym się zakochałam. Ubrałam na siebie ciuchy, usiadłam na podłodze i zakryłam twarz dłońmi.
- Otwieraj! - wykrzyczał Mikołaj. - Chodź tu natychmiast, bo wywalę te drzwi!
Nie odzywałam się. W tym momencie Mikołaj jakimś sposobem wyrzucił z zamka kluczyk, a sam otworzył drzwi innym. Strasznie się bałam. Nie mogłam nic zrobić. On chwycił mnie za ramiona i zaczął na mnie krzyczeć. Kiedy nie reagowałam - uderzył mnie w twarz. Potem mnie zostawił i wyszedł...
- Otwieraj! - wykrzyczał Mikołaj. - Chodź tu natychmiast, bo wywalę te drzwi!
Nie odzywałam się. W tym momencie Mikołaj jakimś sposobem wyrzucił z zamka kluczyk, a sam otworzył drzwi innym. Strasznie się bałam. Nie mogłam nic zrobić. On chwycił mnie za ramiona i zaczął na mnie krzyczeć. Kiedy nie reagowałam - uderzył mnie w twarz. Potem mnie zostawił i wyszedł...
Przyłożyłam lód do swojego policzka. Nie jest dobrze. Zostanie duży ślad. Muszę to jakoś zamaskować. Przecież Ewelina, ani nikt inny, nie może się dowiedzieć o tym, co się stało. Uniosłam trochę swoją bluzkę. Lekkie zadrapanie... Dlaczego on taki jest? Dlaczego mi to zrobił?
Łzy same spływały po moich policzkach. Ból był ogromny. Niemal taki jak wtedy. Nagle całe moje życie znów powróciło przed moje oczy. Wszystkie straszne chwile... Dlaczego?
Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. On wrócił... Ten diabeł wrócił!
- Kochanie... - podszedł do mnie z bukietem czerwonych róż. - Wybacz mi, ja naprawdę nie chciałem ci tego zrobić. Wybacz mi! - przytulił mnie i musnął moje wargi swoimi.
Nie chciałam mu wybaczać. Nie chciałam, aby znowu mnie skrzywdził... Ale nie mogłam mu tego przecież powiedzieć! Znów przecież by mnie uderzył...
Oderwałam się od jego ust i zaczęłam udawać, że wszystko jest dobrze.
- Wybaczam - wzięłam róże i wstawiłam do wazonu.
- To już się więcej nie powtórzy - chwycił mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu. Teraz czułam tylko obrzydzenie i strach. To przecież jest potwór. Muszę to przerwać... MUSZĘ!
*
No i jest pierwszy rozdział :). Mnie osobiście to nie za bardzo się podoba, ale to pozostawiam już Waszej opinii.
Gdyby ktoś zauważył jakiś błąd, piszcie, a poprawię.
To tyle.
Następny rozdział pojawi się zapewne za tydzień.
Pozdrawiam!
Zapowiada się ciekawie :) gg już zostawiłam :) Przy okazji, jeśli znajdziesz czas i ochotę zapraszam na mojego bloga jeden-pocalunek-siatkarza.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka :*
Ja nie wiem jak ona może wytrzymać z takim chamem bo inaczej jego nazwać nie można. Ciekawa jestem jak to się potoczy dalej i czy się uwolni od niego. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń[milosny-doping] & [milosc-leczy-zlamane-serce]
Trochę przestraszyłaś mnie z początkiem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam z chęcią na mój blog http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/
Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 21 rozdział na blogu http://milosny-doping.blog.onet.pl/ oraz rozdział 1 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie nie ! Ona nie powinna mu wybaczyć. Widać gołym okiem, że ten Mikołaj, to ham nad hamami. Jak tak można traktować swoją dziewczynę? Jak , to zrobił raz, to zrobisz po raz kolejny. Nic, go nie uprawiedliwia. Powinna się spakować i uciekać od niego jak najdalej.
OdpowiedzUsuń[lista-intryg.blogspot.com]
Szkoda mi Dominiki. Młodość zrujnowana w taki, a nie inny sposób. Teraz Mikołaj. Ujęła mnie jej historia. Jak ona może żyć z takim chamem i prostakiem?
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas i ochotę, to zapraszam do siebie: [historie-siatkarskie.blog.onet.pl] & [spelnic-najskrytsze-marzenia.blog.onet.pl]
Da radę to przetrwać, będzie trudno, ale da radę. Prawda?
OdpowiedzUsuńCo za straszny facet!! Ona musi od niego uciec bo wreszcie ją zabije!!! Te swoje przeprosiny razrm z różami to niech sobie w cztery litery wsadzi!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny IV rozdział Zapraszam na IV rozdział http://jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aśka ;*